Zeszłoroczny kwiecień dał się plenerowcom we znaki.
Mimo wszystko współpraca z fotografami, ochoczo podążającymi za kaprysami uczestniczek sesji zdjęciowej, zaowocowała kilkoma przyjemnymi dla oka ujęciami.
Najbardziej pozytywnym momentem było paradoksalnie oczekiwanie na pozostałe modelki. Przypatrywanie się reakcjom dzieci, zachwyconym długością peruki i jej kolorem, zbyt nieśmiałym aby podejść, rozjaśniło mój dzień. To niesamowicie ciepła, ludzka strona wszelkiego rodzaju przebieranek - gdy dorośli ludzie, uformowani kaprysem systemu próbują mi przypiąć na ulicy łatkę, dzieci dostrzegają we mnie odbicie własnych fantazji i namiastkę wymiaru, w którym wszystko jest dobre i proste. Zwykły spacer może rozgrzać serce, gdy stworzymy z niego spektakl dla tych, którzy chcą nas zrozumieć.
Założenie charakteru powstało gdzieś pomiędzy myślą o elfickiej, romantycznej łagodności, sprzężonej z naturą a wyobrażeniem na temat arystokratycznej bojowości wieków minionych. Tak oto powstał bezimienny książę elfów. Ciekawi mnie jednak, jakie nadaliby imię tej postaci postronni. Jakieś sugestie?
Widzę coś nietypowego, więc zaczynam Cię obserwować.
OdpowiedzUsuń